Głównym tematem będzie Odra, ponieważ w tym roku ukazało się polskie wydanie książki Rady pt. „Odra. Życiorys pewnej rzeki" (wyd. KEW - Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu, przekład Zdzisława Owczarka). O tej rzece w szerokim kontekście kulturowym rozmawiać będzie z autorem Robert Ryss – redaktor naczelny „Gazety Chojeńskiej". Spotkanie poprowadzi dyrektor Cedyńskiego Ośrodka Kultury i Sportu Paweł Pawłowski.
Uwe Rada urodził się w 1963 r. w Göppingen (Badenia-Wirtembergia). Studiował w Berlinie historię i germanistykę. W tym mieście mieszka do dziś. Od 1994 roku jest redaktorem berlińskiego dziennika „Die Tageszeitung". Autor wielu artykułów i książek o pograniczu polsko-niemieckim i Europie Środkowo-Wschodniej. W ostatnich latach pretekstem do zajmowania się historią i kulturą tego regionu są dla niego rzeki. Oprócz książki o Odrze napisał też m.in.: „Niemen. Dzieje pewnej europejskiej rzeki" (polskie wydanie w 2013 r.) i „Łaba. Płynąca historia Europy". W 2004 roku ukazała się jego książka „Zwischenland. Europäische Geschichten aus dem deutsch-polnischen Grenzgebiet" („Międzylandia. Europejskie historie z niemiecko-polskiego pogranicza").
Cedyńskie muzeum zamierza kontynuować tego typu spotkania poświęcone Odrze – rzece nam bliskiej, ale czy znanej?
Fragment książki Uwego Rady:
Czy zatem „Odra" w ogóle istnieje? A może jest to jedynie konstrukt rzeki, której krajobraz jest bardziej sumą jej fragmentów niż spójną przestrzenią kulturową? Czy dziś, jadąc „nad Odrę", mówimy o rzece, która wypływa na Morawach na wysokości 633 metrów nad poziomem morza w Górach Odrzańskich pod osadą Kozlov, wije się meandrami przez 112 kilometrów przez Czechy, jest na długości 580 kilometrów polską rzeką, na 162 kilometrach wyznacza polsko-niemiecką granicę, zanim znów jako polska rzeka nie ujdzie do Zalewu Szczecińskiego, by tam, jako Piana, Świna i Dźwina, wpłynąć do Morza Bałtyckiego? Czy mamy na myśli rzekę, która mając 860 kilometrów biegu, jest pod względem długości trzynastą rzeką w Europie? Czy mając Odrę przed oczami, myślimy tylko o jednym odcinku, o niepowtarzalnych błoniach w jej dolnym biegu; o Odrze szybko osiągalnej z Berlina, która przepływa pod miejskim mostem między Frankfurtem i Słubicami; o Odrze, na której tamach siedzą wędkarze; o Odrze, w której pływanie jest niebezpieczne; o urokliwej Odrze z jej wyspiarskim krajobrazem w środku Wrocławia? (...)
Czym zatem jest „duch Odry"? Jakież to opowieści snują się wokół rzeki, po której nie można „swobodnie się poruszać"? Odra jest żeglowna przez osiem miesięcy w roku, jeśli ma się szczęście. Jednakże w lecie ruch często całkowicie ustaje, bywa bowiem, że w niektórych miejscach rzeka nie ma nawet metra głębokości. (...) Dawno temu, zanim Odra stała się w 1945 roku rzeką graniczną między Niemcami i Polską, a tym samym „europejską rzeką losu", jak to sformułował historyk Europy Wschodniej Karl Schlögel, była pod wieloma względami podzielona. Czy zatem „duch Odry" jest duchem postępującego rozdarcia? Jej pieśń – niedokończoną kompozycją bez wewnętrznej harmonii i bez publiczności, która by jej choćby powściągliwie przyklaskiwała?
Tym bardziej fascynujące jest, że od pewnego czasu możemy być świadkami ponownego odkrycia tej europejskiej przestrzeni rzecznej. Wszędzie miasta znów zwracają się ku rzece i jej brzegom, zupełnie tak, jakby obowiązywało przełamywanie trwającego przez stulecia dystansu. Nagle nawiązuje się kontakty z innymi miastami leżącymi nad Odrą, żeby stworzyć jej wspólną wstęgę. Na odrzańskich wyspach we Wrocławiu, w tej kontemplacyjnej idylli w środku pulsującego życia wielkomiejskiego, zbudowano na nowo nadbrzeżne drogi i przerzucono mosty dla pieszych. Miasto i rzeka nigdy bodaj nie harmonizowały ze sobą tak dobrze jak dziś. (...) Bardziej trwałym i znaczącym zjawiskiem jest oczywiście ponowne odkrycie przedtem podzielonej i dzielącej historii Odry. W rozlicznych miejscowościach i miastach pasjonaci historii i zaangażowani obywatele działali w minionych latach na rzecz odkrywania i zachowania dziedzictwa kulturowego. We Wrocławiu, Głogowie czy Krośnie Odrzańskim niemiecka historia od dawna nie jest żadnym tabu, lecz zobowiązaniem. Po niemieckiej stronie wnuki wypędzonych stały się zaangażowanymi orędownikami współpracy ponadgranicznej.
Tym, co ich łączy, jest przekonanie: z przeszłością w przyszłość. Tylko w ten sposób może się udać przedsięwzięcie dzielenia się rzeką, która tak długo dzieliła i była podzielona. I tylko tak można stworzyć nowego „ducha Odry": już nie Odrę jako rzekę graniczną, lecz Odrę jako narracyjną przestrzeń, w której ludzie opowiadają sobie swoje historie – te o wojnie i wypędzeniu, o walizkach, które ostatecznie się rozpakowało, o życzeniach na przyszłość.
Bo to też byłoby dorzeczem: dowiedzieć się, skąd i dlaczego ludzie żyjący przed ponad półwiekiem gdzie indziej przybyli nad tę rzekę, i tu, w środku Europy, znaleźli nową ojczyznę.
[Opracowanie: Robert Ryss]